Większość kiperów to dziwacy. Ekscentryczni ludzie, którzy odnajdują się w tej najbardziej chyba wymagającej roli w zespole krykietowym. Jedenastkę można podzielić na batsmenów, miotaczy, tzw. wszechstronnych – zawsze się taki utalentowany mądrala znajdzie, i kiperów. Kiper jest silnikiem napędowym całego zespołu, bez tego człowieka nowoczesny wehikuł krykietowy po prostu nie pojedzie. Jeżeli kipera nie widać, jeżeli nikt go nie zauważa to oznacza, że dobrze gra. Vaughan, legendarny angielski batsman, chyba najlepiej opisał mentalność kipera podczas komentowania jednego z Testów: „Kiper to człowiek, który budzi się każdego ranka i myśli tylko o jednym – chcę łapać piłki!’ Oczywiście brzmi to trochę infantylnie, ale tak właśnie jest. Nie można porównywać kipera do bramkarza w piłce nożnej, ponieważ kiper w krykiecie jest zaangażowany w absolutnie każdą zagrywkę, każdą akcję w polu, nawet jeżeli nie przejmuje piłki musi ją nieustająco obserwować.
Na pierwszy trening w Anglii w sierpniu 2020 pojechałem z całym rynsztunkiem. Oczywiście rowerem. Padsy kiperskie na bagażniku, padsy battingowe przymocowane do ramy, kij zawieszony na kierownicy, kask etc. w plecaku. Poinstruowano mnie, że mam się spotkać przed treningiem z Trenerem oraz z Ogrodnikiem. Oczywiście nikt im nie powiedział, że przyjadę, więc patrzyli na mnie jak na Yanko Goorala. Ogrodnik był spostrzegawczy, patrząc na bagażnik powiedział do Trenera ‚To chyba kiper jest.’ Niestety szybko zorientowałem się, że moje szanse na grę w roli kipera w tym Klubie są bardzo znikome. Okazało się, że tylko namaszczone postaci mogą nałożyć rękawice i ustawić się za wicketem. Nawet na treningach nie mogłem się wykazać, poniewż Trener postanowił ze mnie zrobić leg spinnera, zapewne ze względu na mój wzrost. Pogodziłem się ze swoim losem i przestałem zabierać na treningi sprzęt do kiperki. Pracowałem nad moim miotaniem i nawet te systematyczne próby przebranżowienia zaczęły w końcu przynosić efekty, ponieważ na treningach udawało mi sie już nawet zdejmować skalpy.
W tym sezonie, po sześciu tygodniach rozgrywek, podczas jednego z treningów podszedł do mnie Ogrodnik – nota bene legendarna postać w Klubie, wcześniejszy batsman i kapitan, teraz już na emeryturze de facto zajmuje się Klubem siedem dni w tygodniu – i zagaił ‚Słuchaj, ty mówiłeś, że kiperem jesteś.’ ‚No jestem, a raczej byłem, bo od blisko roku rękawic kiperskich nie miałem na rękach,’ odpowiedziałem. Papatrzył na mnie i wyjaśnił ‚Kipera potrzebujemy, jeżeli możesz się tym zająć to będzie dla nas wielka pomoc. Chodź do Trenera.’ Poszliśmy. Ogrodnik zaanonsował, że mam kipować na treningach. Trener przytaknął jak gdyby nigdy nic. ‚Mówiłem, że mogę się zająć kiperką jak przyszedłem tutaj rok temu, ale nikt tego nie potraktował poważnie,’ powiedziałem trochę przekornie. Trener uśmiechnął się ambiwalentnie i skwitował ‚Dużo ludzi tu przychodzi i różne rzeczy mówi.’ Poźniej się dowiedziałem dlaczego potrzebny jest dodatkowy kiper, jeden już nie daje rady kondycyjnie, a drugi zaliczył 40 przepuszczonych podczas meczu 45 overowego co doprowadziło do raczej kompromitującej przegranej.
Wróciłem do domu i wygrzebałem z szafy stare rękawice w których ostatni raz zagrałem w Warszawie w lipcu 2020. Już mocno sfatygowane padsy także znalazłem, brakowało tylko rękawic wewnętrznych, ale te także w końcu wypłynęły z czeluści szafy. Na treningu tydzień później ustawiono mnie za tyczkami. W stróżowaniu najważniejsze jest odczytanie co dany miotacz ma na myśli, nawet jeżeli on sam tego nie wie, i jak to się przełoży na trajektorię piłki. Jest tu wiele zmiennych: od kondycji piłki, przez umiejętności miotacza, aż po stan pasa gry. Oczywoście jest jeszcze batsman, który ingeruje we wszystko, ale kiper tak naprawdę patrzy tylko i wyłącznie na piłkę, przez te parę sekund od jej wypuszczenia z ręki miotacza i następne odbicie od nawierzchni. Później pozostają przede wszystkim instynkty plus oczywiście trochę szczęścia. Od kipera jest wymagana tak tężyzna fizyczna jak i kompletne wręcz skupienie. Kombinacja przysiadów z przytrzymaniem, obserwowania piłki, wyłapywanie sporadycznych krawędzi i dość częstych szerokich, a następnie także przejmowanie odrzutów. Skupienie jest zasobem, który szybko się deprecjonuje, dlatego wydziela się je po parę sekund na każdą piłkę.
Na następnym treningu ustawili mnie za palikami i zostawili tam na półtorej godziny, ale za towarzysza miałem jednego z Kapitanów, który bacznie obserwował moje poczynania. ‚Jak kiperka idzie?’ zapytał pod koniec sesji. ‚Lepiej niż miotanie’ odpowiedziałem odrzucając piłkę. Tak naprawdę czułem jakbym właśnie wrócił do ojczyzny z dalekiej podróży, w końcu mogłem zająć się czymś co umiem całkiem dobrze i co traktuję jak moje powołanie niemalże. Vaughan miał rację. Po dwóch tygodniach treningów w siatkach ustawili mnie w polu przy tej gumowej wersji słupków, które umożliwiają ćwiczenie stumpingu. Trener zaaranżował sesję gry w polu, która przede wszystkim polegała na serii trzech odrzutów do kipera. Pierwsza piłka z bliska, druga z odległości około 15 metrów, a ta trzecia już z dystansu. Cały wachlarz odrzutów, z odbiciem i bez, celnych i tych mniej celnych. Po 30 minutach takiej zaprawy lekko słaniałem się na nogach, ale większość piłek czysto lądowała w rękawicach. ‚Jeszcze to mam’ pomyślałem sobie. ‚Jeszcze to mam.’
Jerzy ‚Jersey’ Suchodolski
24 czerwca 2021