Na treningach gra w polu traktowana jest po macoszemu. Zauważyłem, że doskonalenie tego aspektu krykieta wymuszane jest na Trenerze ilością zawodników którzy przychodzą na daną sesję. Jeżeli w siatkach jest tłok tzw. nadwyżka ląduje gdzieś na skraju pola gdzie ćwiczy bardzo skomplikowaną i kondycyjnie wymagającą rutynę biegania od stacji do stacji i odrzucania do kipera. Wszyscy spóźnialscy lądują w tejże grupie. Ci bardziej przezorni przychodzą na czas i zajmują miejsce w siatkach. Na meczach jednak każdy błąd w polu jest bardzo źle widziany, nie ma komentarzy, ale nie trzeba słów, aby zrozumieć, że upuszczenia piłki są równoznaczne z plamą na honorze i niezdarność w polu może nawet rzutować na selekcję do następnego meczu.
Trener ma bardzo donośny głos, słychać go na całym boisku. Zarządza ekipą składającą się z kilkudziesięciu zawodników jak armią podczas starcia z jakimś niewidzialnym wrogiem. Ma niepodważalny wręcz posłuch u wszystkich bez względu na wiek etc., nawet kapitanowie poszczególnych zespołów podchodzą do niego jak petenci ściskając czapkę w rękach. Trener przyjeżdża na treningi ze swoim psem. Ten zazwyczaj biega po polu i jak już przejmie jedną z piłek to raczej jej nie odda. W czasach pandemii – kiedy to każdy zawodnik musi przynosić na treningi własną piłkę – niedokładna miotanie karane jest nie tylko czwórką, ale potencjalnie może także się skończyć utratą piłki, ponieważ pies gdzieś z nią znika.
W siatkach trenuje się technikę i należy grać po ziemi. Zasada ta jest przestrzegana wręcz religijnie. Do tego stopnia, że jeżeli batsman nagle postanawia grać na sześć dostaje wstępne ostrzeżenie a następnie usuwany jest z siatek. Oczywiście niektórzy nie są w stanie opanować temperamentu i próbują bić szóstki pod nieobecność Trenera, ale zazwyczaj fakt ten jest bezceremonialnie zgłaszany do nadzoru i bardzo szybko zabawa się kończy. Fenomenem jest to, że ukarany batsman wcale nie prostestuje tylko opuszcza siatki. Zasady to zasady.
Jak mawia Trener ‚z bicia szóstek w siatkach nic nie wynika’ i dodaje, że ‚w siatkach należy tylko i wyłącznie doskonalić technikę’. Ma rację. Następna ciekawa rzecz to nieustająca rotacja zawodnikami. Chodzi o to, aby każdy batsman podczas sesji przyjął jak najwięcej różnorodnych zagrywek. Prawoskręty, lewoskręty, szybkie, petardy, podnóżki, kompletne niewypały etc. Każda krawędź uznawana jest za automatyczne wykluczenie. Przetrwać sesję unikając eliminacji jest czasami nie lada wyczynem. To wszystko jest dobrym przygotowaniem do rozgrywek ligowych, które trwają 45 serii. Podczas takiego meczu każdy bastman znajdzie sobie miejsce; ci grający bardziej zachowaczo otwierają batting, ci bardziej ofensywni wchodzą gdzieś w środkun sekwencji (pozycje 4-7), aby punktować już podmęczonych miotaczy, reszta wchodzi pod koniec sekwencji i próbuje wyrwać co się da już bez baczenia na technikę…
Oczywiście Trener udziala czasami wskazówek co do techniki, chwali dobrze odbitą piłkę, docenia także miotanie, w bardzo dyplomatyczny sposób wytyka błędy. Tak naprawdę jednak każdy zawodnik musi sam doskonalić własny krykietowy kunszt. Wszystko wydaje się po prostu opierać na ilości przyjętych piłek, nie mówimy tutaj o dziesiątkach, ale bardziej o setkach. Tak, krykiet ma pewien kanon tzw. technicznych zagrań, ale teraz dochodzę do wniosku, że wcale nie na tych ‚czystych’ uderzeniach opiera się ten sport. Nie na poziomie amatorskim. Wygląda na to, że w tym przypadku każdy po prostu musi sam wypracować własny styl, zgodny z temperamentem oraz możliwościami motorycznymi. Prosta zasada: nic na siłę, pracuj z tym co zostało ci dane w kontekście uzdolnień oraz instynktów. Krykiet to rzemiosło i nie ma tu miejsca na teoretyzowanie, tym zajmują się komentatorzy meczów Testowych, aby wypełnić czas na antenie. Jedyną metodą na doskonalenie krykieta jest systematyczna gra w krykieta.
Jerzy ‚Jurand’ Suchodolski
30 maja 2021